Kulturę można mieć, ale można też być człowiekiem, który jej nie ma. To nie oznacza tylko chamstwa w relacjach, ale przeróżne gafy obyczajowe, które mogą być odebrane jako chamstwo. Kulturę osobistą, gdyż o niej mowa, nabywa się drogą osobistej decyzji. Jeśli decyzja jest na tak, człowiek może z czystym sumieniem myśleć, że jest nie tylko człowiekiem kulturalnym, ale też obywatelem, tzn. żyje na korzyść państwa, w którym mieszka i w ogóle na korzyść państwowości jako takiej (nie czyni państwu szkody). Kultura osobista wymaga zrozumienia i co jakiś czas sprawdzenia, czy się trzyma, gdyż kultura, jak życie, też płynie (ewoluuje). Każda emigracja, choć w różnym stopniu, w zależności od tego skąd i dokąd się udaje, tworzy jakieś chwilowe braki w kulturze. Wtedy pojawia się pokusa, żeby wszystko co na około okazuje się niewygodne przerobić na swoją „modłę”. Jednak pewne gesty są tak mocno zakorzenione w kulturze, że rezygnacja z nich ZAWSZE owocuje dezaprobatą. W przypadku przemieszczania się ludności na większą skalę tworzy się etap pośredni. Potrzeba wtedy czasu i wyrozumiałości w relacjach, żeby osoby bez kultury nowego miejsca zamieszkania szybko uzupełniły braki i zintegrowały się z autochtonami. Autochtonów czasem jest bardzo dużo, a czasem mało. Jeśli bardzo mało, dzieje się w obyczajach coś na podobieństwo demokracji: zwycięża kultura większości. Ludność napływowa, podejmując decyzję o własnej kulturze ma wiele dobrego do zrobienia dla swojej nowej ojczyzny. Może bowiem, uczciwie wczytując się w jej historię, wybrać dla siebie tzw. obiektywnie większe dobro. Do tego potrzeba wiedzy i dobrej woli. Na szczęście kultura (każda) składa się z wielu cząstek, nie jest więc jak zupa na talerzu, którą trzeba całą zjeść i nie wolno nic zostawić, gdyż obrazi to panią domu, która ją ugotowała. Raczej jak świąteczne ciasto. Można więc powolutku odkrywać te cząstki i zastanawiać się czy je przyjąć, czy odrzucić zostawiając dla innych. Przykładową cząstką może być wolność religijna. Tam, gdzie jakiś rodzaj religii utrzymuje lęk przed śmiercią za odejście, a nie jest to religia państwowa, można poważnie zastanawiać się czy nie potrzeba wtedy ludzi, którzy co jakiś czas sprawdzą, dosłownie na sobie, czy ta wolność religijna nadal się trzyma. Jeśli nie bardzo, trzeba protestować z powodu oddziaływań dyskryminacyjnych! To wielkie pole aktywności obronnej i z posługą dla innych, w sam raz dla konwertytów. Można też uczynić z siebie dar i przekazać siebie dla religii, która jest zgodna z kulturą danego państwa z innego powodu. Po to, żeby tę kulturę zachować także dla następnych pokoleń. Kulturowa gościnność również jest cząstką kultury. Chodzi w niej o to, żeby Goście czuli się jak u siebie w domu, a nawet często zapominali o tym, że są goszczeni. Jednak dla bezpieczeństwa trzeba zachować optymalne kulturowe proporcje w danym regionie, mniej więcej oczywiście. Tylko wtedy to jest bezproblemowe, a przy okazji niezwykle interesujące. Kto zostanie ochrzczony, pozostaje ochrzczony na zawsze. Jest to więc naprawdę bardzo poważna decyzja. Przy chrzcie następuje też obrzęd wyrzeczenia się szatana i jego dzieł, co bardzo wiele zmienia w życiu duchowym ochrzczonego człowieka. Pewne problemy są mu na zawsze ujęte, a ich miejsce zajmuje łaska Boża. Oczywiście do czasu, gdy taki człowiek nie nagrzeszy śmiertelnie. Kultury śmierci są brakiem kultury. Te dwa pojęcia są synonimiczne. Lepiej śmiertelnie nie nagrzeszyć. O życie bez grzechu śmiertelnego można prosić Pana. Czasem Pan obdarza, tego kto bardzo prosi, taką łaską.
Religie monoteistyczne w relacjach wzajemnych
Proszę potraktować ten akapit jako moją notatkę o mojej hipotezie. Najprawdopodobniej wiara w Jedynego Boga pozwala żyć w sposób samowystarczalny, w sensie kulturowym, każdej z trzech religii monoteistycznych. Ale: wzajemne relacje mogą uczynić życie poszczególnych ludzi w tych religiach pełniejszym i ciekawszym, choć wiąże się to z dużym ryzykiem obyczajowych i światopoglądowych nieporozumień, które albo uda się przezwyciężyć, albo niestety nie. To także jest więc kwestia decyzji, a następnie czasu i zaangażowania we wzajemne wyjaśnienia. Pewien duchowy luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić. Całkiem możliwe, że ludzie dobrej woli tworzą czwartą samowystarczalną społeczność, również na ogromną skalę. Tak samo można się dogadywać i… ubogacać wzajemnie, choć właśnie nie jest to konieczne do przetrwania. Koniecznie trzeba pamiętać, że w jednej religii monoteistycznej istnieje wiele kultur, a na styku tych kultur nie zawsze jest już wypracowana trwała zgoda. Tym bardziej w społecznościach ludzi dobrej woli, gdzie różnice są o wiele większe, gdyż nie ma jednoczącej siły jednej religii. W jednym Kościele Katolickim istnieją nie tylko dwa główne obrządki (rzymski i grecki), ale też wiele kultur, gdyż Kościół kultury inkulturuje, tzn. oczyszcza je i pozostawia, a następnie chroni. Znieważanie kobiet, poniżanie osób starszych, przemoc wobec dzieci, NA PEWNO nie jest częścią polskiej kultury obyczajowej!